1 czerwca 2022 r. wyruszyliśmy (uczniowie klas V-VIII wraz z wychowawcami, p. Anią, p. Agnieszką i p. Radkiem) na trzydniową wycieczkę do Sztutowa.
Po dotarciu na miejsce i zostawieniu bagaży, wyruszyliśmy do Muzeum Stutthof, czyli niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Zaczęliśmy zwiedzanie od wizyty w kinie, gdzie obejrzeliśmy dwa krótkie filmy o obozie. Dzięki temu lepiej zrozumieliśmy to, co się tam działo, jaką straszną historię ma to miejsce. Ciężko opisać emocje, które były w nas podczas zwiedzania tego obiektu – cisza i zaduma, które nam tam towarzyszyły, są chyba najodpowiedniejsze by to oddać. Następnie wróciliśmy do naszego ośrodka, rozpakowaliśmy, udaliśmy się na obiad, a tuż po nim, nad morze. Pogoda nie była zbyt sprzyjająca, bo słońce schowało się za chmurami, nam jednak to nie przeszkadzało by udać się na plażę, a następnie na deser w postaci gofrów lub lodów. Po kolacji zaś spędzaliśmy czas na wspólnej zabawie, grze w siatkówkę, rozmowach oraz rozpaliliśmy ognisko.
Drugiego dnia naszego pobytu nad morzem wybraliśmy się autobusem do parku linowego w Krynicy Morskiej. Niektórzy z nas już wcześniej mieli do czynienia z atrakcjami, jakie taki park oferuje, dla innych było to pierwsze spotkanie z różnego rodzaju wyzwaniami i przygodami na wysokościach. Cóż, wizyta w parku linowym, to nie tylko dobra zabawa, ale to też walka z własnymi lękami, słabościami, ograniczeniami. I tak też było w naszym przypadku – była i euforia, i strach, i pot, i łzy. Mieszały się w nas różne, często sprzeczne emocje. Park linowy nauczył nas pokory, doceniania przeciwnika, jakim okazały się przeszkody, ale i pokazał, że jesteśmy w stanie pokonywać nasz strach i próbować się z nim mierzyć. Po takiej dawce adrenaliny zwiedzenie latarni morskiej, a raczej wdrapanie się po 105 schodach oraz małej, ale dość stromej, drabinie nie było żadnym wyzwaniem. Z latarni mogliśmy podziwiać malowniczy widok i na Morze Bałtyckie, i Zalew Wiślany oraz oczywiście na Krynicę Morską. Niestety, widoczność trochę nam ograniczał padający deszcz. Wracając na dworzec autobusowy odwiedziliśmy sklepy z pamiątkami oraz lodziarnię, zaś czas po powrocie do ośrodka przeznaczyliśmy na zabawę, grę w siatkówkę, golfa, statki, państwa miasta, wyjście nad morze. Podobnie jak dzień wcześniej, rozpaliliśmy też ognisko, tym razem zaprosiliśmy na nie grupę, która razem z nami przebywała w ośrodku. I w końcu zatańczyliśmy „Belgijkę”, a później w świetle kolorofonu bawiliśmy się na dyskotece.
Trzeciego dnia, po śniadaniu i spakowaniu się, większość z nas udała się na wycieczkę rowerową, a pozostali wybrali się nad morze. I jedna, i druga grupa świetnie się bawiła, a pogoda tego dnia była wyśmienita. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś musi się skończyć - po obiedzie zabraliśmy swoje bagaże i wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu, zahaczając oczywiście o restaurację, która chyba już stała się obowiązkowym punktem każdej wycieczki.
Wyjazd z całą pewnością możemy zaliczyć do udanych, z całą pewnością na długo zostanie w naszej pamięci. I będą przypominały nam o nim zdjęcia, choćby te, do których obejrzenia zapraszamy poniżej: